piątek, 3 kwietnia 2009

Wiosenna oaza zimy

Klapki i podkoszulki wylazły na duszne ulice Krakowa. Rozpływając się dziś z gorąca w dusznym samochodzie zaparkowanym pod niemiłosiernym okiem wiosennego słoneczka, ciężko było mi uwierzyć, że ubiegłej nocy odziana wybitnie po miejsku, gnałam na skuterze śnieżnym przez potężne i ubite zwały śniegu. Ano niespodzianie wypadł spontaniczny wypad do Morskiego Oka. Samochodem nie da się dojechać wyżej niż do Włosienicy (około 2 km od schroniska), na drogę bowiem zeszło kilka solidnych lawin. Krajobraz księżycowy, aż ciężko całą tę trasę poznać. Połamany las, wielkie grudy śnieżne i wyboje. Nie powiem, że nie czułam lekkiego niepokoju, gdyż ponoć misiu uznał, że dość spania i poczynił spustoszenia w śmietnikach na Włosnienicy. Na szczęście nikt z jadących skuterem nie wyglądał dość apetycznie dla misia, bo nie zaszczycił nas swym widokiem:) A przyznać muszę, że wiele lat wcześniej miałam okazję oglądać niedźwiedzicę z małymi z niepokojąco bliskiej odległości.
Ech, nawet w górach ma się na wiosnę :D

Brak komentarzy: