poniedziałek, 12 lipca 2010

Musztarda po obiedzie

Mimo, że wszyscy już dawno przetrawiliśmy kiełbasę wyborczą, pozwolę sobie na zamieszczenie wiersza autorstwa Wojciecha Młynarskiego. Z kserokopią owego dzieła miałam okazję się zapoznać dopiero wczoraj.


"Wybory 2010

Nie jestem już żaden smarkacz
Łeb mam pokryty siwizną,
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo zbyt Cię kocham, Ojczyzno!

Niejeden ciężar na barkach
Dźwigałem, znosiłem trudy.
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo dość mam kłamstw I obłudy.

Gdy spytasz mnie, niedowiarka,
Dlaczego? Wyznam ci szczerze:
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo w żadną zmianę nie wierzę.

Skąd wiem, że wybór niedobry?
Nie wierzę w zmiany oblicza,
Bo nie chcę powrotu Ziobry
I teczek Macierewicza.

Bo nie chcę mieć Prezydenta,
Co straszy gejem I Żydem,
Co w każdym widzi agenta,
I może zaszczuć jak Blidę.

Na Jarka nie oddam głosu
Za czasy, gdy był premierem,
Za ten upadek etosu,
I koalicję z Lepperem.

Za to, co wciska ludowi,
Na co pozwala I sprzyja,
Za to, co pisze Sakowicz
I głosi Radio Maryja.

Za sieć podsłuchów I haków,
Wydanie walki elitom,
Za to, że skłócił Rodaków,
Za IV Rzeczpospolitą..

Dziś w duszy mej zakamarkach
Odkrywam decyzji sedno:
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo nie jest MI wszystko jedno.

Wybaczcie drwinę I sarkazm,
Odporność z wiekiem się zmniejsza.
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo Polska jest najważniejsza!"

Wojciech Młynarski

środa, 9 czerwca 2010

Pieniny

Może kiedyś pojadę nad morze... Ale na razie odbyłam pouczającą krajoznawczą wycieczkę po Pieninach, by obejrzeć nieco wpieniony po ostatnich opadach Dunajec. Trasa wiodła przez Szczawnicę, Sromowce, Czorsztyn i Nidzicę. Trochę zdjęć wrzuciłam na Picasę. Najładniejsze są te z barankami :D


wtorek, 18 maja 2010

W oczekiwaniu na falę powodziową

W Krakowie nieciekawa sytuacja na Wiśle. Strażacy i służby drogowe umacniają most Dębnicki, zamknięty obecnie dla ruchu. Na mieście wielkie korki, a żądne sensory tłumy wyległy na wały. Przechodząc zrobiłam kilka fot, dostępne są one w albumie:
Powódź Kraków


Niestety nie udało mi się uchwycić niezwykle pomysłowego transparentu umieszczonego na moście Grunwaldzkim: link do portalu Gazeta.pl: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,7900152,Transparent_na_moscie_w_Krakowie___Falo_wyp___laj_.html

;> Oby fala posłuchała...

poniedziałek, 17 maja 2010

Szaleństwo wielu rzek




Zamieszczam parę fotek pstrykniętych (niestety) komórką, przez okno samochodu, dziś bladym świtem. Wykonane zostały w Osieczanach koło Myślenic.
Podobno jeszcze gorsza sytuacja jest w Łękach i Droginii. Podobno, bo droga wiodąca przez te miejscowości była już zamknięta.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Pro memoria


Korusia odeszła...
Miała prawie 14 lat.

środa, 14 kwietnia 2010

Czyj jest Wawel?

Zdarzyła się wielka tragedia, naród ogarnęła zwykła w takich wypadkach histeria, a zmarły pan prezydent Kaczyński został kanonizowany w oczach społeczeństwa. Kulminacją wszystkich tych wydarzeń ma się stać pogrzeb na Wawelu, który odbędzie się na oczach całego świata w pełnej pompie i chwale.
Z całym szacunkiem dla wszystkich tragicznie zmarłych w katastrofie pod Smoleńskiem, ale chcę się zapytać KTO może decydować o tym, kogo pochowają na Wawelu? Kardynał Dziwisz? Czy wobec tego Wawel należy już (jak coraz więcej krakowskich nieruchomości) do Kościoła? A może brat zmarłego pana prezydenta, znany już dobrze ze swej megalomanii.
Wawel jest naszym dziedzictwem narodowym. O tym, kto dostąpi pochówku w tej kolebce polskości, zadecydować powinien Naród, poprzez debatę publiczną lub referendum. Tu zgadzam się ze słowami bp. Pieronka, który twierdzi, że powinno pochować się parę prezydencką w Warszawie, a później, po dyskusji społecznej, przenieść ewentualnie Ich szczątki w inne miejsce.
Może protesty w tej sprawie nie są na miejscu w obecnej sytuacji, ale nie na miejscu jest też podejmowanie tak pochopnej decyzji. Kto spoczywa na Wawelu nie muszę wymieniać. Rodzina chce wybudować zmarłemu prezydentowi pomnik trwalszy niż ze spiżu. Jednak i sam Horacy w swojej pieśni zaznacza, że człowiek staje się nieśmiertelny nie dzięki pomnikom, lecz dzięki swoim czynom...

wtorek, 16 marca 2010

Zwodnicza krewetka?

Jak podaje Onet: http://wiadomosci.onet.pl/2142390,441,1,1,item.html?drukuj=1,w tak przyjemnym miejscu jak Antarktyda żyła sobie spokojnie nie wadząc nikomu, niewielka krewetka o wdzięcznym imieniu Lyssianasid amphipod. Nic by w tym nie było dziwnego, gdyby nie miała ona siedziby 182 metry pod lodem, gdzie jak wiadomo, słoneczko nie dochodzi. Po lekturze newsa od razu wspomniała mi się książka Dana Browna "Zwodniczy punkt". Niby niepodobnie, a jednak nie można się oprzeć pewnej asocjacji.
Czasem rzeczywistość może przerosnąć fikcję literacką, a fantastyczna teoria opisana w powieści staje się samospełniającą przepowiednią.
A ze wszystkich owoców morza i tak najbardziej lubię całkowicie niezwodniczą kiełbasę wiejską :D

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Kot samobójca


...na kiciusia z popielnika iskiereczka mruga...