poniedziałek, 27 kwietnia 2009

"Waiting for the rapture"

Dawno nic nie grało na blogu, pora więc na nowy, moim zdaniem, godny albumik Synth - Etik "Waiting for the rapture".
To nie jest słodka muzyczka do słuchania w wiosenne, chłodne jeszcze wieczory, przy kominku z kiciusiem na brzuchu. To wkręcająca się w uszy ostra paranoja, faza momentami rodem z horroru. Mogę z czystym sumieniem rzec, jako niegdyś rzekłam o albumie Alien Vampires, że gwałci uszy bez wazeliny.

Poszczególne kawałki rytmiczne, chropawe, nie pozbawione zaskakujących zmian tempa. Soczysty kawał noisowego mięcha przyprawionego szczyptą tonów ambientnych.

To album dla wszystkich, którzy wybraliby na wakacje wycieczkę do Czarnobyla ( a propos,wczoraj była 23 rocznica...) zamiast wypasów na Majorce. Swoją drogą płytka jest swojego rodzaju podróżą, drogą wiodącą szaleńczymi serpentynami po chorych zakamarkach umysłu....
Cóż, w tym szaleństwie jest pewna metoda...

piątek, 3 kwietnia 2009

Wiosenna oaza zimy

Klapki i podkoszulki wylazły na duszne ulice Krakowa. Rozpływając się dziś z gorąca w dusznym samochodzie zaparkowanym pod niemiłosiernym okiem wiosennego słoneczka, ciężko było mi uwierzyć, że ubiegłej nocy odziana wybitnie po miejsku, gnałam na skuterze śnieżnym przez potężne i ubite zwały śniegu. Ano niespodzianie wypadł spontaniczny wypad do Morskiego Oka. Samochodem nie da się dojechać wyżej niż do Włosienicy (około 2 km od schroniska), na drogę bowiem zeszło kilka solidnych lawin. Krajobraz księżycowy, aż ciężko całą tę trasę poznać. Połamany las, wielkie grudy śnieżne i wyboje. Nie powiem, że nie czułam lekkiego niepokoju, gdyż ponoć misiu uznał, że dość spania i poczynił spustoszenia w śmietnikach na Włosnienicy. Na szczęście nikt z jadących skuterem nie wyglądał dość apetycznie dla misia, bo nie zaszczycił nas swym widokiem:) A przyznać muszę, że wiele lat wcześniej miałam okazję oglądać niedźwiedzicę z małymi z niepokojąco bliskiej odległości.
Ech, nawet w górach ma się na wiosnę :D