czwartek, 30 lipca 2009

Psie i kocie smutki...

Na początku był Brzydalek. Stary kundelek bez ogonka, równie piękny jak imię jego. Błąkał się pod bramą domu moich rodziców. Ktoś go musiał po prostu wyrzucić. Nie mogliśmy go przygarnąć z powodu kotów i 13 letniej suczki Kory, która nie toleruje innych psów na swoim terytorium. Brzydalek nakarmiony i napojony trafił do nowotarskiego schroniska (Krakowskie nie przyjmuje już zwierząt z powodu przepełnienia). Potem była Silva - srebrzystoszara młoda suczka, która według naocznego świadka, wyrzucona została z samochodu. Jak stwierdził weterynarz, parę dni temu urodziła szczenięta. Najprawdopodobniej ktoś utopił młode, a ich matkę po prostu wysadził na poboczu drogi i odjechał pozbywając się kłopotu. Silva podzieliła losy Brzydalka.... Następnie przybłąkało się zmaltretowane kociątko. Miało więcej szczęścia, bo udało się dla niego znaleźć dom we wsi. Dziś przy poboczu znajoma znalazła szóstkę szczeniąt.....

Niestety, strata pieniędzy przeznaczonych na sterylizację zwierzęcia okazuje się być dla niektórych bardziej bolesna niż wyrzucenie w krzaki "szczekającego czy miauczącego problemu"...

2 komentarze:

DingoFx pisze...

powinni takich ludzi zakopywać żywcem to może wtedy by zaczęli szanować zwierzęta a jeśli nie to by się bali robić to co robią w razie pozornego problemu .

Magdalena pisze...

Tymczasem tacy ludzie w niedzielę grzecznie idą do kościółka, słuchają sobie kazania o świętych Franciszkach i dalej idą robić swoje. Dodam, że trochę kundelków poznikało ostatnio ze wsi. Przypuszczam, że na smalec zostały oddane...