czwartek, 5 czerwca 2008

Wyboista droga do prawka

Dlaczego oblałam wewnętrzny egzam praktyczny i to na samym wstępie?
Ano nie wiedziałam, gdzie się maskę otwiera w Aveo. W życiu nie przypuściłabym, że właśnie w tym miejscu jest przycisk otwierający dymiące czeluści, w których czyhają na biednego kursanta kolejne pułapki, w postaci niezliczonej ilości przeróżnych płynów. Btw, płyny też mi się pomyliły:) Następnym gwoździem programu był łuk na placu manewrowym, na który szczęśliwie dojechałam w miarę zgodnie z przepisami, nawet muszę się pochwalić, że pieszym ustąpiłam pierwszeństwa, co mi się nader rzadko zdarza. Łuk zaczęłam robić rzecz jasna w kierunku odwrotnym, niż trzeba,"zdychając" parę razy i kosząc wszystkie słupki.
Diagnoza brzmiała bezlitośnie: minimum 10 godzin doszkalających. Rzecz jasna w mojej szkole jazdy nie ma zniżek dla kursantów, a stawka za godzinę jazdy jest chyba najwyższa w całym Krk.
Nie jeździłam prawie miesiąc i musiało się to tak skończyć. Jeden jedyny raz łuk ćwiczyłam w lesie. Musiałam wjeżdżać tyłem w wąską drożynę, z jednej strony był rów, a z drugiej uskok. Na dodatek cała rzecz działa się na górce, był więc to łuk w wersji ekstremalnej. Łuk dla wymagających, łuk łączący w sobie dwa egzaminacyjne manewry.
Po pół godzinie zaczęło się palić sprzęgło, a ja w dalszym ciągu nie mogłam sobie "utrafić" we właściwe miejsce.
W nagrodę za te męki i bóle poszalałam na niezabudowanym;)

Brak komentarzy: